morze, jeziora, góry, Polska
11 styczeń 2011r.
Bałtyk ma i zapewne zawsze będzie miał swoich zwolenników i zajadłych wrogów. Z jednej strony atuty – piaszczyste plaże, rosnąca oferta noclegowa i aktywnego wypoczynku, z drugiej równie mocny argument – za te same pieniądze można odpocząć nad Morzem Śródziemnym. Czy polskie kurorty nad Bałtykiem są w stanie zapewnić nam udane wczasy, niezależnie od kaprysów natury? Plaża i woda Gdyby woda była tu trochę cieplejsza, a pogoda bardziej stabilna, Polska mogłaby zostać "plażowym Eldorado" w tej części Europy. Po prostu polskie plaże swoją urodą biją na głowę większość kurortów nad Morzem Śródziemnym. Są stosunkowo szerokie, z miękkim, złocistym piaskiem – wprost stworzone do plażowania. Natomiast ich czystość w wielu miejscach pozostawia dużo do życzenia, chociaż z roku na rok poprawia się ich standard. Dużo gorzej jest, jeśli chodzi o kąpiel w Bałtyku. I to nie tylko z powodu temperatury, która pozwala na kąpiel w "normalnych" warunkach tylko przez kilka tygodni w roku, ale także za sprawą czystości wody. Co prawda zdecydowana większość plaż w Polsce "ma papiery" dopuszczające kąpiel, ale nie oznacza to automatycznie, że w wodzie nie ma zanieczyszczeń. Pod tym względem najczystsza woda (ale także i najzimniejsza…) jest woda pomiędzy Ustką a Karwią – tutaj prawie nie znajdziemy glonów uprzykrzających nawet zwyczajne moczenie stóp. Względnie czysta woda jest również na Półwyspie Helskim. Zanieczyszczenia na plaży są głównie dwojakiego pochodzenia – albo morze wyrzuca przy sztormowej pogodzie różne "cuda", normalnie poukrywane przed okiem plażowiczów, albo śmiecą sami plażowicze. Ten pierwszy problem dotyczy przede wszystkim plaż położonych w sąsiedztwie portów – najgorzej pod tym względem jest na gdańskich plażach, które same w sobie są bardzo dobrze zorganizowane, ale sąsiedztwo gdańskiego portu daje się mocno we znaki. Nieco lepiej jest w Gdyni, natomiast na głównej plaży Świnoujścia w ogóle nie widać tego problemu – albo śmieci w morzu jest mniej, albo po prostu służby sprzątające są tak sprawne, że ciężko je znaleźć. Także przy mniejszych portach rybackich nie jest źle, chociaż, zwłaszcza przed zasadniczym sezonem wakacyjnym, widać, że Bałtyk do najczystszych mórz nie należy… Z drugim problemem – czyli śmieciami zostawianymi na plaży przez samych plażowiczów – starają się walczyć służby porządkujące plaże. Tu widać wyraźnie zasadę, że "duży może więcej". Duże kąpieliska, jak Świnoujście, Międzyzdroje, Ustka, Darłowo, Mielno czy Łeba sprawnie oczyszczają plaże – na dodatek, nawet przed sezonem, piasek jest tu specjalnie wyrównywany, a kosze codziennie opróżniane (na dodatek jest ich spora ilość). W mniejszych miejscowościach ten zwyczaj wprowadza się dopiero w trakcie sezonu, a i to nie we wszystkich. Generalnie należy przyznać, że choć woda w Bałtyku pozostawia wiele do życzenia, to polskie plaże są dość czyste – i choć znajdują się niechlubne wyjątki – z roku na rok ich stan jest coraz lepszy. W kilku miejscowościach zostały ponadto wydzielone specjalne odcinki plaż dostępne również z psami – praktyka zdecydowanie godna pochwały, chociaż jeszcze na polskim wybrzeżu stosunkowo rzadka. Nowością w tym sezonie jest wprowadzenie na gdańskich plażach całkowitego zakazu palenia – zobaczymy jak te pionierskie działania wpłyną na ich czystość. W kiepskim stanie jest niestety infrastruktura sanitarna – przy większości plaż brakuje toalet, a nawet jak są, to jest ich zdecydowanie niewystarczająca ilość. Dużo do życzenia pozostawia także ich standard. Także liczba i stan pryszniców przy plaży prezentuje się kiepsko. Na dodatek te, które są, nie zawsze działają. Oczywiście, woda w Bałtyku nie jest tak słona jak w Morzu Śródziemnym, a i chętnych do kąpieli mniej, ale prysznic przy plaży powinien być standardem. Na tym polu polskie kąpieliska mają jeszcze dużo do zrobienia. Nie dziwi więc fakt, że w ubiegłym sezonie tylko pięć polskich kąpielisk otrzymało Błękitną Flagę, która jest synonimem najwyższej jakości plaż i jednocześnie prestiżowym wyróżnieniem. Czy dołączą w tym sezonie następne? Zobaczymy. Na pewno jest to realne, a za przykład niech nam służą Duńczycy, którzy w zbliżonych przecież warunkach do naszych mają takich kąpielisk ponad 200… Gdzie spać i co jeść? Do niedawna jeszcze dominowały nad naszym Bałtykiem ośrodki wczasowe, składające się zazwyczaj z centralnego betonowego bloku, z obowiązkowymi grządkami balkonów, częściej używanych jako miejsce suszenia prania niż jako miejsce wylegiwania się na leżaku oraz całej gromady drewnianych domków, które niczym sfora szczeniaków "obskakiwały" główny budynek-matkę. Wiele z tych ośrodków nadal tak wygląda, ale baza noclegowa z roku na rok się poprawia i staje bardziej różnorodna. Stosunkowo niewiele jest luksusowych hoteli przyklejonych do samej plaży. I dobrze – taki styl zabudowy zostawmy innym: kto był raz był na wybrzeżu zabudowanym hotelami, ten dobrze wie, że nie tędy droga. Ale tak po prawdzie to brakuje nad polskim morzem luksusowych, dobrze zrobionych hoteli. Za to wybór kwater i pensjonatów jest zdecydowanie nadreprezentowany. Ale taki już mamy model wypoczynku nad morzem – i zapewne tak już zostanie na dłuższy czas. Przyzwyczailiśmy się do tego i generalnie nam to nie przeszkadza, ale na pewno trudno będzie to sprzedać za granicą. Dlatego tylko kilka miejscowości nadaje się "do pokazania" na zewnątrz – na pewno Sopot, Świnoujście, może też Międzyzdroje, Ustka, Darłowo, Łeba, Kołobrzeg i Krynica Morska. Reszta liczy się tylko na lokalnym rynku i kariery zagranicznej na razie nie zrobi. Standardy noclegów zróżnicowane – ceny także. Generalnie cena zależy od dwóch czynników – komfortu i odległości od morza. Za dwuosobowy pokój z łazienką położony w odległości do 300 metrów od morza trzeba wydać w sezonie co najmniej 120-130 zł. Lepsze okazje to zdecydowanie wyjątki. Tygodniowy pobyt "All Inclusive" w czterogwiazdkowym hotelu kosztuje ok. 1700-1800 zł – to dużo. Taniej można pojechać do Egiptu, Tunezji, Bułgarii czy nawet Grecji. Co ciekawe, ceny noclegów w porównywalnych warunkach są bardzo podobne na całym wybrzeżu – niezależnie od tego, czy jedziemy do dużego renomowanego kurortu, czy do małej rybackiej wioski. Z tego szablonu wyłamuje się Sopot, który celuje w nieco zamożniejszą klientelę, a także Świnoujście. Różnice cen pomiędzy pozostałymi miejscowościami nie przekraczają zazwyczaj 10 %. Droższe rejony to pas wybrzeża pomiędzy Świnoujściem a Niechorzem oraz okolice Władysławowa, Jastrzębiej Góry i Krynicy Morskiej. To samo dotyczy bazy gastronomicznej – zróżnicowanie cen na całym wybrzeżu jest niewielkie. I zależy raczej od standardu restauracji niż od jej lokalizacji. Tak jak kwatery i pensjonaty zdominowały rynek noclegów, tak w gastronomi przeważa model tymczasowych budek sprzedających lody, gofry, zapiekanki, hamburgery i oczywiście smażoną rybkę. Większy wybór lokali może zaoferować tylko kilka miejscowości, i także tutaj sprawdza się zasada, że duży może więcej. Najlepiej jest w Trójmieście, nieźle jest także w Świnoujściu, Darłowie, Ustce, Kołobrzegu, Mielnie i Jastrzębiej Górze. Z jakimi cenami trzeba się liczyć, nie chcąc głodować na wczasach nad morzem? Standardowy zestaw obiadowy, kupiony na promenadzie blisko plaży to wydatek rzędu 18-20 zł. Z miejscem siedzącym oczywiście. W lepszych lokalach ceny zdecydowanie wyższe. Dominujące w nadmorskich miejscowościach fastfoody oferują hamburgera za 6-8 zł, w podobnej cenie zapiekanki, za duży kebab zapłacimy ok. 10-12 zł. Standardowy gofr z bitą śmietaną będzie nas kosztował 5-7 zł, a jedna gałka lodów – 2-2,50 zł. Oczywiście można znaleźć nieco niższe ceny w każdej miejscowości. Ale to już wymaga nieco dokładniejszej penetracji miejscowości. Do niedawna można było tylko oglądać telewizor (jak był) lub pójść pograć na automatach. Obecnie miejscowości coraz lepiej przygotowują się do sezonu i atrakcji dodatkowych już nie brakuje. Do niedawna zaobserwować można było niebezpieczną tendencję – dobre pomysły pojawiają się zazwyczaj w trakcie chłodno-deszczowych sezonów. Potem przeważnie odchodziły w zapomnienie. Teraz, przynajmniej w kilku miejscowościach widać, że zmienił się sposób myślenia. Inwestuje się w ścieżki rowerowe, kryte baseny, aquaparki, odżywają kolejki wąskotorowe, dba się o każdy zabytek i dawniej niezauważalne prawie fortyfikacje. Nie brakuje też różnego rodzaju imprez. Pod względem aktywnego wypoczynku zdecydowanie wybija się Półwysep Helski – to obecnie najlepsze miejsce dla tych, którzy lubią aktywnie spędzić czas nad morzem. Świetnie przygotowane ścieżki rowerowe, możliwość uprawiania windsurfingu, kitesurfingu czy żeglowania na Zatoce Puckiej, wyeksponowanie wszystkich praktycznie atrakcji krajoznawczych, a na dodatek bardzo dobre oznakowanie i szczegółowa informacja o atrakcjach prezentowana w centrum każdej z miejscowości na helskiej kosie – za to należą się duże brawa! Niewiele ustępuje pod tym względem Świnoujście oraz okolice Ustki i Łeby. Co prawda wiele jeszcze można poprawić i postarać się o dodatkowe atrakcje, ale obrany kierunek rozwoju jest jak najbardziej słuszny. Uczyć trzeba się od Duńczyków, którzy perfekcyjnie wykorzystują każdą możliwość uatrakcyjnienia swoich miejscowości – czerpanie pomysłów z niedalekiego Bornholmu jak najbardziej wskazane! Widać też powolne specjalizowanie się poszczególnych miejscowości – wiele z nich nabiera specyficznego charakteru. I dobrze, bo najgorzej być nijakim, a tylko kilka miejscowości próbuje sprostać wymaganiom wszystkich turystów. Rozrywkowa młodzież zdecydowanie najlepiej będzie się czuć w Mielnie, Władysławowie, Pobierowie, Darłowie czy też Ustce lub Krynicy Morskiej. Rodzinom z dziećmi warto polecić Niechorze, Rewal, Dębki, Jarosławiec, Rowy albo Mrzeżyno. Problemy z komunikacją Przyszedł w końcu czas na małe podsumowanie zagadnień komunikacyjnych na polskim Wybrzeżu. Tu jest chyba najwięcej do zrobienia. Pomijając już fakt, że dla większości turystów, zwłaszcza z południa Polski podróż nad Bałtyk to prawdziwa mordęga, nie najlepiej jest w samych kurortach. Ponieważ zdecydowana większość przybywa własnym samochodem, w sezonie ciężko wjechać do miejscowości – Łeba, Kołobrzeg, a przede wszystkim kurorty na Półwyspie Helskim i Mierzei Wiślanej stoją w korkach, nie lepiej jest w Świnoujściu, gdzie trzeba czasami czekać co najmniej godzinę na przeprawę promową na Uznam. A jak już wjedziemy do miejscowości to znalezienie miejsca do zaparkowania graniczy z cudem. I sprawy nie załatwią quasi-parkingi urządzone w przydomowych ogródkach. Dobra organizacja ruchu samochodowego w kurortach to w tej chwili już paląca konieczność. Zwłaszcza, że brakuje alternatywnych rozwiązań komunikacyjnych. W sezonie wakacyjnym koleją można dotrzeć tylko do kilku miejscowości – Świnoujścia, Międzyzdrojów, Kołobrzegu, Darłowa, Ustki, Łeby, miejscowości na Półwyspie Helskim i oczywiście Trójmiasta. Na szczególną uwagę zasługuje tramwaj wodny z Trójmiasta na Hel i do Jastarni – dzięki temu na Hel da się w ogóle dotrzeć w rozsądnym czasie – samochodem często taka podróż może zająć ponad dwie godziny… W sezonie wakacyjnym koleją można dotrzeć tylko do kilku miejscowości – Świnoujścia, Międzyzdrojów, Kołobrzegu, Darłowa, Ustki, Łeby, miejscowości na Półwyspie Helskim i oczywiście Trójmiasta. Na szczególną uwagę zasługuje tramwaj wodny z Trójmiasta na Hel i do Jastarni – dzięki temu na Hel da się w ogóle dotrzeć w rozsądnym czasie – samochodem często taka podróż może zająć ponad dwie godziny… Jak ocenialiśmy? W naszym rankingu każda miejscowość mogła zdobyć maksymalnie 100 punktów. Z tego 50 punktów było do zdobycia za samą plażę - braliśmy pod uwagę czystość plaż, ich bezpośrednie zaplecze sanitarne i gastronomiczne, bezpieczeństwo, a także walory estetyczne. Druga połowa oceny dotyczyła miejscowość, którą ocenialiśmy w 5 kategoriach (gastronomia, Noclegi, komunikacja, wypoczynek aktywny, walory krajoznawcze) - po 10 punktów do zdobycia maksymalnie w każdej kategorii. Aby wyrównać szanse mniejszych miejscowości ocenialiśmy nie tylko same walory i różnorodność, ale także sposób promocji, walory estetyczne, dostępności informacji turystycznej. Ocenialiśmy stan obecny - dlatego kilka miejscowości traciło punkty z powodu remontów i inwestycji prowadzonych w czasie sezonu na plażach i ich najbliższym otoczeniu, mimo że potencjalnie mogłyby się znaleźć znacznie wyżej. Odejmowaliśmy też punkty za brak informacji o atrakcjach i ich słabe wyeksponowanie. Na koniec zsumowaliśmy wszystkie punkty, a miejscowości wyróżniliśmy gwiazdkami (od 3 do 5) - pięciogwiazdkowe kurorty to zdecydowanie "największe" gwiazdy nad naszym morzem! Wszystkie miejscowości odwiedziliśmy praktycznie w tym samym czasie - "rozrzut" czasowy nie przekracza 3 dni pomiędzy naszą wizytą na każdej plaży - to zapewniło obiektywny obraz i oceną polskiego Wybrzeża.